piątek, 12 listopada 2010

2.

A piątek mógł minąć tak spokojnie. No nie, jednak nie mógł. Wczesnym popołudniem wpadłam na genialny pomysł, żeby zgarnąć całą czeredę, odłączyć ich od komputera i zabrać do jakiegoś muzeum. Wybór padł na Centrum Nauki Kopernik. I tu genialność pomysłu się zakończyła. Gdybym wiedziała, że podobne plany powzięło pół Warszawy...

Niczego nieświadomi przesiedzieliśmy na przystanku dobre 20 minut czekając na autobus. Oczywiście spóźnił się, potem stał w korku. Szara, warszawska rzeczywistość. A łudziłam się, że chociaż część mieszkańców opuściła stolicę na długi weekend. A jednak nie.

Już dochodząc do dłuuugaśnego budynku Centrum czułam, że coś jest nie tak.



Ale widok przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Oczekiwania dosłownie. Kolejka ciągnęła się wzdłuż całego budynku, zakręcała i w tym miejscu stał pan strażnik z przeuroczą tabliczką.



Cudowna, prawda? Stała perfidnie dwie osoby przed nami. Pan ochroniarz powiedział, że szansa na wejście jest naprawdę niewielka. Uwierzyłam mu na słowo. Nie miałam ochoty sprawdzać samodzielnie i stać w kolejce mającej na oko jakieś 100 metrów (3 godziny stania...). Ponoć już o 7 rano była kolejka na długość połowy budynku. Także ta atrakcja chyba jeszcze trochę poczeka. Jeśli będzie ładna pogoda, to jutro może wybierzemy się do ZOO.

A... Przy okazji obleźliśmy BUW dookoła, żeby znaleźć słynne ogrody na dachu. Oczywiście były zamknięte. Znaczy część na dachu - w terminie 1 XI - 31 III można zwiedzać wyłącznie część naziemną. Ładnie tam jest, można usiąść, pomedytować, popodglądać czulące się do siebie pary.


Potem jeszcze spacer Starym Miastem, McDonald, Złote Tarasy i uznaliśmy wypad za skończony. Aktywny, wyczerpujący dzień jak na moich trzech leniuchów. Trochę jęczeli, bo po drodze zaczęło padać. Ale przecież nie są z cukru. Wcale nie było tak źle. Jak to kiedyś powiedział Kłapouchy: zawsze może być bardziej mokro.

1 komentarz:

  1. Zobacz jak to niewiele trzeba :) Dwie osoby uratowały Cię od śmierci przez uduszenie/zadeptanie... Szkoda, że te ogrody na dachu są nieczynne :(

    OdpowiedzUsuń